trochę to męczy, trochę przytłacza, a trochę bawi.
może więc dopiję lampkę białego wina, posegreguję apaszki według kolorów,
schowam zimowe buty do szafy?
wiosna, nawet ta spóźniona, to chyba dobry czas, by stać się dorosłą.
ja, sroka, co łapie inne wrony za ogony.
ale zielono! U mnie ostatnio też wiele do zamknięcia, samo się nie zrobi, a szkoda. :)
OdpowiedzUsuńPosegregowałam kolorami mulinki
OdpowiedzUsuńznam to doskonale...:) u mnie te niedokończone sprawy wręcz kwitną po kątach;-)
OdpowiedzUsuńa wszystko przez pogodę, która wygania z domu;)
U mnie lista rozpoczętych a nie zakończonych spraw już tak napuchla, ze zastanawiam się czy starczy mi czasu na jej zrealizowanie :) ale jak mówiła Scarlett O'Hara "Pomyśle o tym jutro" :)
OdpowiedzUsuńMam tak samo... Słomiany zapał do wielu rzeczy, który gdzieś później stygnie i jest odkładane na potem...
OdpowiedzUsuńnie Ty jedna taka niepoukładana, na wiosnę przychodzi zapał, a potem .... ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na info:))
OdpowiedzUsuńSroka, wrona - wszystko jedno... Od kilku dni coś odkładam, więc myślę, że to jednak wina spóźnionej wiosny :)
OdpowiedzUsuńWitaj,piękni,ciekawie i kolorowo tu u Ciebie.Jeśli pozwolisz zostanę i rozgoszczę się na dłużej,Ciebie zapraszam w wolnej chwili w odwiedziny do Dobrych Czasów.Pozdrawiam wiosennie.Jola,dodam tylko,że Twoje pomysły są fantastyczne
OdpowiedzUsuńto chyba tylko ja zostałam z zimowymi szmatkami w szafie
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że ja nawet nie mam czasu pozaczynać ;o)))
OdpowiedzUsuńtak dość mieliśmy tej zimy, a tak ciężko się nam z niej otrząsnąć ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :D
Moja lista spraw do załatwienia zahacza jeszcze o poprzednią wiosnę ;)
OdpowiedzUsuń