Wróciłam. Rumiana, cała, z nieco zszarganymi nerwami, czego zasadniczo można było się spodziewać. O tym gdziem była i co robiła, opowiem jutro. W każdem bądź razie jako nie_matka_polka z całą odpowiedzialnością mogę rzec, iż "wypoczynek z dziećmi" to jakiś absurdalny oksymoron. To nie wypoczynek, to orka na ugorze ;) I doprawdy nieważne czy dzieci są własne, czy też cudze. Nienienie.
A jedna kolonistka miała na imię Liwia. Jak margaryna czy wymyślam?
A jeden chłopczyk wieczór w wieczór płakał za mamą.
A dzieci z pewnego pokoju przez cały pobyt podmywały się w misce, bo myślały, że prysznic nie działa.
A jak budzik dzwonił o siódmej, to warczałam wraz z nim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
dziękuję za chwile, jakie Wam kradnę.
za słowa, zadumę i niekontrolowane wybuchy śmiechu.
za wrażliwość.
ps. moderowanie komentarzy włączyłam nie po to, by je przesiewać, tylko dla własnej wygody. dzięki temu wiem, kto zostawia swój ślad w postach starszych niż 3 dni. reszta to żywioł ;>