W ostatnim czasie się działo. Na przykład leżałam 4 dni w łóżku z grypą. Żołądkową. Więc często też nie leżałam, a biegałam. Pozycja pokutna - na kolanach. W ogóle to zaczęło sie od taty. On ci to zainaugurował wraz z rozpoczęciem roku szkolnego. Poczęstował mnie. Ja mamę. Ot taka rodzinna sztafeta.
Uczestniczyłam też w imprezie o charakterze folkowym. W roli śpiewaczki i wypisywaczki dyplomów (w tym jednego dla siebie). Tamże cieszyłam się braniem niemałym. Zwłaszcza u zalkoholizowanych dwudziestolatków. Pragnęli ze mną rozmów oraz tańców. Najlepiej wszyscy naraz.
Uczestniczyłam też w imprezie pracowej o charakterze... małopracowym. Była wódka, sałatki z majonezem, sałatki z oliwą, sałatki z kurczakiem oraz pepsi cola na zapitkę. Była swawola ruchowa na parkiecie w takt je-dy-nej płyty, jaką mieliśmy, bo nikt nie zabrał więcej, nie przewidziawszy wygibasów. Hit sprzed 3 (?) lat okazał się hitem naszej imprezy. KANIKUŁY mianowicie. Kojarzycie? I podczas owych KANIKUŁ(ÓW) jeden ze stażystów z(E)sunął się był z kilku schÓdków, niespodziewanie obijając sobie kość ogonową. Boli podobno do dziś.
Ponadto zostały mi cztery dni (aaaaa!) do podjęcia decyzji odnośnie mej edukacji, bowiem wymyśliłam sobie kolejne studia z cyklu NACOMITO. Analizuję, kminię, kalkuluję. Stąd te wahania i kluczowe z ludzkich pytań: co ja z tego będę miała?
Wiedzę, kochana, wiedzę! I może odrobinę prestiżu - podpowiada szeptem prosto z trzewi moje alter ego.
Reszta, jak wiemy, jest złudzeniem.
Oczywiście i poprzednie zdanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
dziękuję za chwile, jakie Wam kradnę.
za słowa, zadumę i niekontrolowane wybuchy śmiechu.
za wrażliwość.
ps. moderowanie komentarzy włączyłam nie po to, by je przesiewać, tylko dla własnej wygody. dzięki temu wiem, kto zostawia swój ślad w postach starszych niż 3 dni. reszta to żywioł ;>